
Dom z gliny i słomy, położony przy spokojnej wiejskiej drodze pod Warszawą, spotyka się z nieoczekiwanym uznaniem międzynarodowych mediów. Jego skromne rozmiary i ręczna konstrukcja uczyniły z niego silny symbol architektonicznej powściągliwości, dowodząc, że kreatywność nie zawsze wymaga milionowego budżetu ani licencji architekta.
Dom sprawia wrażenie bardziej rzeźby niż budynku ze względu na zaokrąglone narożniki, solidne gliniane ściany i miękkie, naturalne faktury. Każde wykończenie jest niezwykle osobiste, a każda linia nieco odbiega od normy. Jednak ta właśnie wada okazała się niezwykle skuteczna, urzekając architektów i zwykłych marzycieli poszukujących alternatyw dla stali i betonu.
| Cecha | Opis |
|---|---|
| Lokalizacja | Wieś w okolicach Warszawy |
| Materiały budowlane | Glina, słoma, drewno, materiały z odzysku |
| Kluczowe cechy | Niskokosztowy, budowany ręcznie, ekologiczny, energooszczędny |
| Szacowany budżet | Od 2 500 do 20 000 zł (około 500–4 500 euro) |
| Podejście do budowy | Budowany stopniowo przez lata, często przez rodziny lub właścicieli |
| Uznanie międzynarodowe | Opisywany w zagranicznych mediach za podejście projektowe i ekologiczne |
| Link do źródła | https://lamode.info/dom-powinien-byc-oaza-spokoju-ale-ten-projekt-moim-zdaniem-idzie-o-krok-dalej.html |
Budowlani tego domu przyjęli wyjątkowo osobiste podejście, decydując się na powolną i zrównoważoną budowę. Taczki, wiadra i weekendy prób i błędów zastąpiły dźwigi i betoniarki. Materiały pochodziły albo z odzysku, albo z lokalnych źródeł, głównie glina, słoma i drewno. Produkt końcowy to opowieść budowana warstwa po warstwie, a nie po prostu dom.
Wyjątkowa klarowność historii, jeśli chodzi o wartości leżące u podstaw każdego wyboru, czyni ją tak fascynującą. Nie miał to być duży, wystawny dom. Został stworzony, by oddychać, dawać schronienie i żyć w harmonii z otoczeniem. Nawet podczas surowych polskich zim dom pozostawał ciepły dzięki niezwykle skutecznej izolacji, jaką zapewniają słomiane bale.
Podczas wycieczki wideo zauważyłem, że ściany emanowały pewną miękkością, nie tylko wyglądem, ale także sposobem, w jaki przekazywały dźwięk i światło. Atmosfera, która nie jest przytłaczająca, oślepiająca ani pogłosowa, działa głęboko uspokajająco. To był spokojny dom w najczystszym tego słowa znaczeniu. Miejsce odosobnienia.
Zainteresowanie architekturą ziemną znacznie wzrosło w ciągu ostatnich dziesięciu lat. Kiedyś była ona uznawana za koncepcję marginalną, ale teraz zarówno zrównoważeni deweloperzy, jak i urbaniści ponownie ją rozważają. Ten skromny dom pod Warszawą przekształcił się w wyjątkowo kreatywny przykład, szczególnie w sposobie, w jaki kwestionuje równowagę między komfortem a przystępną ceną.
Właściciele domów na wczesnym etapie budowy uważają to rozwiązanie za zaskakująco przystępne cenowo, szczególnie młode pary i rodziny próbujące uwolnić się z pułapki zadłużenia. Można płacić na bieżąco i całkowicie uniknąć zaciągania kredytów, budując stopniowo, przez kilka sezonów. To daje zarówno emocjonalne, jak i finansowe ugruntowanie. Nie spieszysz się z terminem. Budujesz swoją własną przyszłość.
Wielu polskich ekologicznych budowniczych odkryło hojny i oddolny system wsparcia dzięki strategicznym sojuszom z ekologicznymi architektami i korzystaniu z darmowych samouczków budowlanych. Obcy ludzie często zgłaszają się na ochotnika do pomocy przy montażu dachów lub tynkowaniu ścian. Ruch ten charakteryzuje się cichą, niewypowiedzianą kulturą wzajemnej pomocy.
Jeden z budowniczych wyznał, że po miesiącach mieszania gliny boso zaczął postrzegać projekt jako uzdrawianie, a nie „budowę”. Nakładanie ziemi rękami, czekanie, aż wyschnie, szlifowanie, a następnie powtarzanie tego procesu tworzy medytacyjny rytm. Wymaga cierpliwości, ale nagradza czymś – być może wyjątkowym poczuciem wspólnoty.
Ten dom w okolicach Warszawy został w ostatnich dniach wyróżniony w europejskich publikacjach jako przykład życia świadomego klimatu. Jego fundamenty odrzucają jednorazową logikę współczesnego budownictwa, nie dlatego, że szczyci się drogimi panelami słonecznymi czy inteligentnymi termostatami. Materiały nie niszczeją z upływem czasu. Ziemia, z której powstały, może być wykorzystana do łatania wszelkich pęknięć.
Ta metoda budowy to nie tylko romantyczna, ale i niezwykle praktyczna droga naprzód dla średniej wielkości miast w całej Polsce, gdzie zasoby mieszkaniowe są wciąż przestarzałe, a ceny nieruchomości gwałtownie wzrosły. Domy te mają na celu ostrożne odtworzenie nowoczesności, a nie ucieczkę od niej.
Podobne rezydencje pojawiają się na polskiej wsi od początku lat 2010. Niektóre są prostokątne, inne okrągłe. Niektóre mają dachy ze strzechy, inne z dachówki lub blachy. Ale wszystkie łączy jedna ważna cecha: uważają, że dom powinien być domem od dnia jego powstania. Po prostu żywy, a nie sztywny, nie sterylny.
Te rezydencje stanowią cichy przeciwprąd w dziedzinie architektury. Zamiast krzyczeć, szepczą. Masa termiczna jest dla nich ważniejsza niż błyszczące wykończenie. Dodatkowo, stopniowo uczą, jak zwolnić tempo.
Rodzina, która zbudowała swój dwuosobowy dom ze słomy za mniej niż 20 000 zł, ma jedną historię, która szczególnie się wyróżnia. Nie zatrudniali żadnych budowlańców. Po prostu zaczęli budować glinianą ścianę po glinianej ścianie. Nadal mieszkają tam komfortowo, bez długów i z coraz większą liczbą dziennikarzy z Wielkiej Brytanii, Niemiec i Francji.
Wiele z tych domów sprawdza się lepiej niż ich betonowe odpowiedniki, łącząc podstawowe metody z nowoczesnymi wymaganiami, takimi jak instalacja toalet kompostowych czy paneli słonecznych. Są bardzo wytrzymałe, zużywają niewiele energii i wzmacniają więzi z ziemią. Dom współpracuje z otoczeniem, zamiast mu się przeciwstawiać.
Domy takie jak te stały się ponownie rozwiązaniami i miejscami do zamieszkania dzięki zmieniającym się dyskusjom na temat zdrowia psychicznego, przystępności cenowej i zmian klimatu. Przypominają one o czymś, co architektura często pomija: komfort można znaleźć w miejscach, które naturalnie dbają o nas przez lata, a nie w granitowych blatach czy marmurowych podłogach.
Więcej młodych ludzi w Polsce i gdzie indziej prawdopodobnie będzie rozważać glinę i słomę jako realne materiały w nadchodzących latach – nie z nostalgii, ale z pragmatycznych, przyszłościowych powodów. Domy takie jak ten pod Warszawą dają obietnicę, że wolniejszy rozwój nie oznacza bycia w tyle, a prostszy – mniej, w miarę jak miasta stają się gęstsze, a poziom stresu rośnie.
