
Kiedyś udostępniła zdjęcie z miękkimi cieniami i ciepłym światłem. Sama obecność, bez filtra glamour, bez retuszu. „Czuję się atrakcyjniejsza niż kiedykolwiek po sześćdziesiątce” – głosił podpis. To było coś więcej niż zwykły wpis. To była deklaracja.
Można by się spodziewać, że Agata Ubysz, która pracowała jako modelka w Paryżu i Mediolanie w latach 80., po cichu przejdzie na emeryturę lub do świata akademickiego. Zamiast tego pojawiła się ponownie, wyglądając olśniewająco po sześćdziesiątce, ze srebrnymi włosami i mimiką twarzy nie szukającą aprobaty. Jej powrót do modelingu nie jest sentymentalny. To rozwinięcie niedokończonej idei.
| Informacja | Dane |
|---|---|
| Imię i nazwisko | Agata Ubysz |
| Data urodzenia | 16 grudnia 1964 |
| Wiek | 61 lat |
| Miejsce urodzenia | Warszawa, Polska |
| Wykształcenie | Uniwersytet Warszawski (historia sztuki); SGH (studia podyplomowe – zarządzanie kulturą) |
| Wczesna kariera | Modelka międzynarodowa w latach 80. i 90. (m.in. Armani, Ferre, Montana) |
| Praca redakcyjna | Redaktorka naczelna „Marie Claire” Polska, współpraca z „Viva!” i „PANI” |
| Obecne role | Menedżerka kultury, modelka silver, redaktorka Polish Opera Now |
| Wyróżnienia | Redaktor Naczelna Roku (Media & Marketing Polska, 2004) |
| Źródło zewnętrzne | https://pl.wikipedia.org/wiki/Agata_Ubysz |
Była jedną z niewielu polskich modelek Giorgio Armaniego, Claude’a Montany i Gianfranco Ferré na początku swojej kariery. Jednak branża mody, szczególnie w tamtym czasie, miała tendencję do pomijania głębi i doceniania młodości. Kiedy jej głos nabrał ostrości w publikacjach, porzuciła modeling po trzydziestce. Nie tylko obserwowała branżę modową jako redaktor naczelna Marie Claire Poland, ale także zmieniła sposób, w jaki Polki o niej mówią.
Pracowała w takich instytucjach jak Musée de l’Elysée w Lozannie, kuratorowała inicjatywy kulturalne i publikowała eseje o fotografii przez ostatnie 20 lat. Mimo to nigdy nie przedstawiała się jako „była modelka”. Etykietka ta straciła na aktualności. Pozostała ciekawość, autorytet i niezwykła umiejętność zmiany wizerunku bez przepraszania.
Ma obecnie 61 lat i od czasu do czasu znów zostaje modelką, ale na zupełnie innych zasadach. Pozuje do portretów, w których liczy się przede wszystkim prezencja niż perfekcja, jako srebrna modelka w Division Model Management. Z mniejszą liczbą filtrów i większą mądrością, jej Instagram prezentuje urzekające połączenie stylu i wnikliwości. Promuje perspektywę, a nie produkty.
Dołączyła do wyjątkowo kreatywnego ruchu znanego jako widoczne starzenie się, akceptując swój wiek, a nie go umniejszając. To wciąż rzadkość w modzie. A kiedy już do tego dojdzie, kobiety po pięćdziesiątce są często przedstawiane jako anomalie, czyniąc z nich towar. Po prostu istniejąc – spokojnie, kreatywnie, konsekwentnie – Ubysz unika tej pułapki.
W swoich tekstach omawia trudności związane z powrotem do branży modelingu. Przyznaje, że branża ta nie zawsze jest przyjemna. Standardy są często nieosiągalne, a oczekiwania surowe. Wytrwale jednak dąży do celu nie po to, by odzyskać młodość, ale by odzyskać swoją przestrzeń. „Codziennie rzucam sobie wyzwania” – napisała – „a także stawiam czoła wymaganiom branży, która prawie nigdy nie akceptuje powracających”. To stwierdzenie utkwiło mi w pamięci raczej jako cichy akt buntu niż jako slogan.
Kiedy po raz pierwszy opisała swoją 88-letnią matkę jako biegłą w gestach na iPadzie i wciąż zainteresowaną nowymi technologiami, zatrzymałem się. „Ona mnie motywuje” – zauważyła Ubysz. Wydawało się to kluczowe, choć wspomniano o tym tylko krótko. Dla niej długowieczność nie jest czymś pobocznym. Jest częścią narracji.
Przemawia z tym samym opanowanym poczuciem pewności siebie, z jakim wnosiła je do redakcji swojego studia kulturalnego w Warszawie. Wykłada w Akademii Muzycznej w Łodzi. Jako redaktorka naczelna magazynu „Polska Opera Now” zwraca również uwagę na artystów i produkcje pomijane przez media głównego nurtu. Dba o wartość artystyczną, zamiast podążać za viralowymi trendami.
Kobiety po sześćdziesiątce mogą wydawać się niezwykle szybkie, by przejść od bycia zauważaną do ignorowaną. Tę zmianę uwidoczniła Ubysz, i to z niezwykłym sukcesem. Zamiast chwytliwych haseł czy kampanii viralowych, postaw na spójność, pewność siebie i subtelność. Jest szczególnie pomocna dla pokolenia, które ją obserwuje i zdaje sobie sprawę, że czas, przestrzeń i znaczenie wciąż istnieją.
Swoimi postami i projektami dyskretnie zaprasza nas do redefiniowania widoczności. To przesłanie, które silnie rezonuje w dziedzinach, w których kobiety często rezygnują z czołowych stanowisk po pięćdziesiątce. Nie próbuje wyglądać na czterdziestolatkę. To, że próbuje wyglądać jak ona sama, jest samo w sobie rewolucyjne.
Niedawno jeden z jej niezmienionych portretów stał się viralem. Kobiety po pięćdziesiątce zostawiły komentarze, niektóre namawiające do wyjścia z ukrycia, a inne myślące o karierze modelki po raz pierwszy. W odpowiedzi na kilka z nich Ubysz udzieliła cennych rad, zamiast klisz. Nie poddaje się. Bierze udział.
Jej wizerunek publiczny znacznie się poprawił w ciągu ostatniego roku, nie pod względem zakresu, ale ostrości. Jej słowa są teraz bardziej zrozumiałe. Ma bardziej wyrazisty styl wizualny. Każdy post to stonowana obrona sprawczości: ten wiek, ta twarz, to ciało – wciąż zasługujące na to, wciąż widoczne.
Jej historia jest ważna, ponieważ nie powinna być czymś niezwykłym, a nie dlatego, że jest. Jej decyzja o kontynuowaniu pracy w wieku 61 lat nie jest wyjątkowa. Wspaniale potrafi sprawić, że ta widoczność wydaje się czymś normalnym.
Srebrne modelki stopniowo zdobywały dostęp do branży modowej, ale rzadko z taką elegancją i niuansami, jakie oferuje Ubysz. Nie sprawia kłopotów tylko po to, by je stwarzać. Dając przykład, zmienia historię.
Stworzyła bardzo wiarygodną wersję dojrzałości – autentyczną, świadomą siebie i dynamiczną – łącząc edukację, wysiłki artystyczne i autoprezentację. Nie jest ona ograniczona wiekiem ani zamrożona w młodości. Po prostu jest.
